Aż 120 gigabajtów poufnych dokumentów,  zawierających dokładne dane o  wynagrodzeniach, adresy zamieszkania, czy numery identyfikacyjne zarówno łotewskich polityków i biznesmenów, ale także zwykłych obywateli wpadły w ręce „Czwartej Budzącej się Armii Ludowej”.

Dotychczas grupa przestępcza,  aby udowodnić dokonanie ataku,  ujawniła jedynie informacje o pracownikach łotewskiej telewizji LTV  (która jako pierwsza poinformowała o wycieku).  Jednak ciągle wysoce prawdopodobne jest, że również pozostałe dokumenty przedostaną się do opinii publicznej – a to może doprowadzić do  licznych roszczeń o odszkodowanie oraz wzrostu społecznego niezadowolenia.
Zdaniem  urzędu podatkowego, atak mógł się udać dzięki luce w zabezpieczeniach systemu składania elektronicznych deklaracji podatkowych. Nie wykluczają oni również, iż błąd ten mógł powstać na skutek celowych działań jednego z pracowników.

Kradzież danych powinna być ostrzeżeniem dla innych państw, że wszelkie stosowane przez nie zabezpieczenia zawsze mogą okazać się niewystarczające i możliwe do obejścia.

Źródło: www.wyborcza.biz

Zobacz także: