Jest taki stary dowcip: „Jaka jest różnica między ignorancją a apatią? Odpowiedź: Nie wiem i nie obchodzi mnie to”.

Kiedy pojawia się temat prywatności w portalach społecznościowych można zaobserwować pewien rodzaj obojętności i ignorancji zarówno wśród użytkowników, jak właścicieli tych serwisów.

Problem zamieszczania danych personalnych w serwisach społecznościowych istnieje od paru  lat i zawsze wygląda tak samo: „powiedz nam wszystko o sobie, twoich znajomych, gdzie idziesz, co robisz, zamieść swoje zdjęcia i filmy” i standardowe „czy możesz zaprosić swoich wszystkich znajomych, abyśmy też mogli ich poznać? Obiecujemy, że te dane nie będą wykorzystywane w niewłaściwym celu.”

Oczywiście serwisy odpowiednio się zabezpieczają – aby korzystać z serwisu, przyszły użytkownik musi wyrazić zgodę na warunki umowy, które mocno utrudniają ewentualne pozwanie jego właściciela do sądu.

Jednak jedną z najgorszych rzeczy, jaka może spotkać osobę, która odważyła się usunąć konto jest utrata znajomych, o czym serwisy dobitnie informują.

Takie ostrzeżenia powodują, że część użytkowników rezygnuje z podjętej decyzji. To wynik sytuacji, w której ludzie, zirytowani debatą o prywatności, przestają się tą sprawa zajmować. Dlatego nadal będą szukać znajomych, a nie skupiać się na swoich problemach związanych z danym serwisem i, pomimo wiedzy, że serwisy społecznościowe często mają problem z zabezpieczeniem prywatnych danych, ignorować ten problem lub podchodzić do niego obojętnie.

Na przykład w październiku 2010 roku  The Wall Street Journal podał informację, że Facebook umożliwił działanie aplikacjom, które zbierają i wykorzystują dane personalne. To spowodowało, że imiona i nazwiska użytkowników były wykorzystywane w różnych kampaniach reklamowych pomimo tego, że wiele z nich miało odpowiednie ustawienia prywatności konta, mające dbać o ich bezpieczeństwo.

Chociaż dane były pobierane przez aplikacje, wina leży po stronie Facebooka, który nie prześledził w jaki sposób te dane będą wykorzystywane. Mało tego, serwis nie zrobił nic, aby wprowadzić system zapobiegający tego typu problemom, co się łączy z tematem ignorancji i obojętności.

Wydawać by się mogło, że Facebook, skoro nie potrafi zadbać o bezpieczeństwo swoich użytkowników, przynajmniej lepiej potraktuje właściciela – Marka Zuckerberga. Nic bardziej mylnego – wystarczy wspomnieć ostatnią aferę, związaną z pojawieniem się w Sieci jego prywatnych zdjęć.

Rzeczywistość serwisów społecznościowych pomimo ich dzikiej ekspansji jest stosunkowo nowa, a ich właściciele niewiele starsi. Nikt więc nie wymaga, żeby poważnie i serio traktowali nasze dane, bo widocznie bardziej kochamy bycie w społeczności niż własną prywatność. W końcu zawsze najłatwiej stwierdzić „nie wiem, nie obchodzi mnie to”.


Źródło:
http://www.itworld.com/

Zobacz także: